🔗 ⚙️

Podrobactwo from FRAKTAL EP by Fobos

Tracklist
1.Podrobactwo5:24
Lyrics

Nekromancka zabawa: ożywiam słowa,
nadaję im świadomość, by się same niosły.
Świat nie potrzebuje już uleczenia, trzeba mu Boga,
lecz nie dobrego Boga, ale Boga wojny!

Rodzi się Fobos, obudzony w ciele czarnoksiężnika,
na szczycie jego wieży, gdzieś tam w chmur gęstwinie.
Z czaszek układa ściany, aż stanie jego bazylika,
zabiera resztki życia tej ludzkiej padlinie.

To nowa era, teraz klęcz i płacz o wybaczenie
bo czarne sługi, jak dementory, suną po niebie.
Gdzie zstąpią na ziemię, tam wywołują jej trzęsienie
zostawiając jedynie zniszczenie, ferment i cierpienie.

Próżno czekać na wybaczenie, gdy świat tak piękny
homo sapiens zamienił w piekło, ja tylko kończę.
Podnoszę rękę, wstają płomienie,
jam sędzią ostatecznym, wysadzam Księżyc, gaszę Słońce...


Ref.
Ja jestem końcem i początkiem, tym nieśmiertelnym,
zabijam świat, co mnie zdradził, nie ma ucieczki.
Zamieniam perły w kamienie, kamienie w perły,
przewracam góry, zamykam w dłoni księżyc!

Ja jestem końcem i początkiem, tym nieśmiertelnym,
zabijam świat, co mnie zdradził, nie ma odwrotu.
Unoszę berło i z mocy pełni
wyłaniam prawdę, która zaginęła w fałszu natłoku!
Ludzie to podrobactwo, wiem to od dawna,
ale to nie znaczy, że mam się taki, jak oni, stawać.
Jam nieśmiertelny, 1000 razy powstałem jak Łazarz,
i będę powstawał, wraz ze świtem będę się odradzał!

To moja klątwa wyryta w kościach, to mój boskostan,
a utwory to moje ciało - hostia.
Żywioły stają przede mną na rozkaz,
jedno zaklęcie potrafi zmienić je naprędce. Fobosa postać

kreuje świat, w którym co noc wybucha wojna,
gdzie zamiast deszczu, z nieba spada tylko biały fosfor.
Widoczność jest zerowa, ginie krajobraz,
radioaktywny pył unosi się aż po nieboskłon!

Ludzkość zgrzeszyła, miotam kulami ognia,
które nie gasną dłużej nawet, niż Amaterasu.
Zajmują wszystko, lecz żarzą się z wolna,
by nauczać, aby sprawiać ból, nie zabijać od razu.

Przelewam morze kwasu, wlewa się na ląd
trawiąc w sekundach widmo ówczesnego świata.
Ziemia się rozstępuje a szczeliny buchają parą,
układam nową antologię świętego kata.

Spod ziemi wychodzą przygarbione istoty,
Na plecach których wiszą postrzępione skrzydła.
Wyłupują oczy, a z oczodołów bije neurotyzm,
Na ramieniu niektórych siada mała strzyga.

Chcesz uciec, ale słyszą przyspieszone bicie serca.
Mięśnie wiotczeją, kiedy tylko zwrócą się w twą stronę.
Paniczny lęk przed śmiercią, która nadeszła
Każe się modlić, lecz nikt już nie weźmie Cię w obronę.


Ja jestem końcem, co nadszedł, tym nieśmiertelnym,
Zabijam świat człowieka, co chciał być Bogiem.
Zmieniam w pokorę ich egocentryzm,
to plan diabelny dla tych, co wypaczyli aksjologię.

To ja, początek i koniec, ten, co nie umrze,
Zabijam rój, który gwałci planetę świętą.
Jestem Tolkienem świata, prawdy Kolumbem,
I solarnym strumieniem wypalam w skałach „memento”.


Ref.
Ja jestem końcem i początkiem, tym nieśmiertelnym,
zabijam świat, co mnie zdradził, nie ma ucieczki.
Zamieniam perły w kamienie, kamienie w perły,
przewracam góry, zamykam w dłoni księżyc!

Ja jestem końcem i początkiem, tym nieśmiertelnym,
zabijam świat, co mnie zdradził, nie ma odwrotu.
Unoszę berło i z mocy pełni
wyłaniam prawdę, która zaginęła w fałszu natłoku!

Credits
from FRAKTAL EP, released April 5, 2016
LicenseCC BY-NC-SA 3.0. See the Creative Commons website for details.
Tags
Recommendations